Hejt na WOŚP i Dlaczego Usunąłem Konto na X?
Nadszedł czas na odważną i szczerą analizę naszej obecności w Internecie.
Siedzę w samochodzie z Luckym.
Jest piękny styczniowy dzień.
Pierwsze słońce od niemal miesiąca.
Jedziemy do lasu, bo jak można zmarnować taki dzień w mieście?
Ta chwila skłania mnie do refleksji nad tym, jak często nie doceniamy prostych rzeczy, dopóki ich nie stracimy.
Podobnie jest z naszym spokojem wewnętrznym, który niepostrzeżenie tracimy, dając się wciągnąć w wir mediów społecznościowych.
Moja droga do cyfrowego minimalizmu
Od dwóch lat systematycznie ograniczam swoją obecność w mediach społecznościowych.
TikTok: był pierwszy do rozstania.
Facebook: tam moje moje konto praktycznie nie istnieje - korzystam tylko z Messengera i informacji o lokalnych wydarzeniach.
Instagram: Już tam nie publikuję.
LinkedIn: Usunięty.
YouTube: Wyłączone komentarze.
Twitter/X: To właśnie o nim chcę Wam dziś opowiedzieć, bo jego historia w moim życiu jest szczególnie pouczająca.
Na Twittera trafiłem stosunkowo późno, dopiero gdy wybuchła wojna w Ukrainie.
Chciałem mieć dostęp do szybkich informacji z frontu.
Potem zobaczyłem ludzi monetyzujących tę platformę, dzielących się wiedzą o rozwoju osobistym i zarabianiu na pasji.
Pomyślałem:
„Świetnie, to idealne miejsce do dzielenia się moją wiedzą i doświadczeniami".
Jak bardzo się myliłem.
Pułapka algorytmów nienawiści
To, co nastąpiło po przejęciu Twittera przez Elona Muska, było fascynującym studium przypadku tego, jak media społecznościowe mogą manipulować naszymi emocjami.
Zamiast pokazywać mi treści, które lubiłem i którymi się interesowałem, algorytmy zaczęły bombardować mnie tym, czego nie znosiłem
nienawiścią,
przemocą,
ekstremizmem.
Próbowałem "wytrenować" algorytmy, ale okazało się to niemożliwe.
Z każdą próbą ucieczki od toksycznych treści, platforma podążała za mną, podsuwając coraz więcej prowokacyjnych tweetów. To jak próba ucieczki przed własnym cieniem.
Lekcja stoicka: Kontroluj to, co możesz
Jako praktykujący stoik, zawsze powtarzam za Epiktetem, że kluczem do spokoju jest skupienie się na tym, co możemy kontrolować.
Ale media społecznościowe sprawiają, że ta podstawowa zasada staje się niemal niemożliwa do zastosowania.
Dlaczego?
Bo ich model biznesowy opiera się na wzbudzaniu w nas silnych emocji.
Kiedy widzimy tweet nawołujący do przemocy czy szerzący nienawiść, nasza pierwsza reakcja to chęć odpowiedzi, sprzeciwu.
I właśnie tego chcą algorytmy - naszego zaangażowania, niezależnie od jego emocjonalnych kosztów.
Przykład Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy
Weźmy przykład tegorocznej Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
To jedna z najpiękniejszych inicjatyw, jaka powstała w Polsce po 1989 roku.
Ale co widzimy na X (dawnym Twitterze)?
Falę hejtu, ataki na Jurka Owsiaka oraz próby zdyskredytowania całej akcji.
Rzeczywistość?
Kiedy wyszedłem na ulicę w dzień finału, zobaczyłem emerytów wychodzących z kościoła i wrzucających datki do puszek.
Nie było protestów ani agresji.
Media społecznościowe kreują alternatywną rzeczywistość, w której ekstremizm wydaje się normą.
Minimalizm cyfrowy jako rozwiązanie
Doświadczenie z chorobą nowotworową nauczyło mnie, że życie jest zbyt krótkie na marnowanie go na rzeczy, które nas niszczą.
Podobnie jak pozbyłem się nadmiaru rzeczy materialnych, praktykując minimalizm, tak samo musiałem oczyścić swoją przestrzeń cyfrową.
Zamiast scentralizowanych platform, gdzie algorytmy promują najbardziej kontrowersyjne treści, proponuję powrót do mniejszych, tematycznych społeczności.
Miejsc, gdzie ludzie łączą się wokół wspólnych zainteresowań, a nie nienawiści do "innych".
Praktyczne kroki do cyfrowego wyzwolenia
1. Zrób audyt swoich mediów społecznościowych:
ile czasu tam spędzasz
jak się po tym czujesz?
2. Wprowadź "cyfrowe posty"
Zrób dni bez social mediów
3. Usuń aplikacje z telefonu.
Zostaw tylko te niezbędne do komunikacji
4. Znajdź alternatywne źródła informacji i rozrywki
5. Skup się na budowaniu realnych relacji
Nowe Oświecenie
W mojej książce "Podcaster" i w podcaście "Lepiej Teraz" często mówię o potrzebie Nowego Oświecenia - powrotu do racjonalnego myślenia i autentycznych relacji międzyludzkich.
Media społecznościowe, paradoksalnie, zamiast nas łączyć, pogłębiają podziały i izolację.
Nadszedł czas na odważną i szczerą analizę naszej obecności w Internecie.
Pamiętaj - życie jest zbyt krótkie, by marnować je na scrollowanie byle czego.
Zacznij żyć lepiej. Teraz.
Uśmiechałem się już od samego początku Twojego wpisu i nadal się uśmiecham ;-) Radek Budnicki napisał tekst o mnie :D. Serio, dałeś mi gotowca, którego prawie całego mógłbym po prostu skopiować i wkleić gdzieś do siebie i tylko się podpisać. Dokładnie, tak samo jak Ty, w pierwszej kolejności skasowałem swoje konto na TikToku, potem pod młotek poleciał Instagram oraz Snapchat. Mój profil na FB jest od długiego czasu zawieszony i zaglądam na niego raz na jakiś czas, a z początkiem tego roku wykasowałem aplikacje FB i Messenger z telefonu. Nie tęsknię. Konto na Twitter/X miałem od bardzo dawna i również traktowałem go jako źródło informacji; z czasem jednak uznałem, że szkoda mi czasu na tę platformę (głównie ze względu na kulturę wypowiedzi) i z początkiem tego roku skasowałem konto. Również nie tęsknię. Większość z sociali ma tę samą wadę - w końcu przestajesz widzieć treści, które Cię interesują, bo są przysłaniane postami proponowanymi, sponsorowanymi, promowanymi, tymi które są zbliżone do twoich zainteresowań i tymi, które mogą Cię zainteresować, propozycjami znajomości z ludźmi, których nie znasz, rolkami (!) i całą masą różnych przeróżności. W pewnym momencie się orientujesz, że od godziny grzebiesz w śmietniku i nie do końca wiesz, czego szukasz, a dna nie widać. Oprócz aplikacji związanych z socialami kasuję powoli również inne aplikacje z telefonu - nie chcę mieć zbyt dużo pokus pod ręką, a do komputera nie zawsze chce mi się podchodzić.
Zgadzam się w 100%. Sam prawie od początku stycznia, wpadłem na pomysł zrezygnowania z facebooka- powodem był zalew śmieciowych treści generowanych przez AI, i fakt że wchodząc na FB człowiek gdzieś po drodze gubił się w bzdurnych rolkach. O dziwo odstawienie FB nie było takie straszne jak na początku myślałem i wcale nie czuję że coś tracę, za to odczuwam spokój nie będąc stale bombardowany kontrowersyjnymi, politycznymi czy dezorientującymi treściami.
A historia moich innych kont społecznościowych praktycznie nie istnieje. Z X zapoznałem się tak jak ty przy okazji wojny, ale potem tak samo- zalew bzdurnych treści.