Jak Odnaleźć Sens Życia? - Praktyczny Przewodnik dla Nihilistów
„Jeśli w nic nie wierzymy, jeśli nic nie ma żadnego znaczenia i jeśli nie możemy uznawać żadnych wartości, to wszystko jest możliwe i nic nie ma żadnego znaczenia”. – Albert Camus, Buntownik
Warszawski dzień
Każdy dzień zaczynał się tak samo. Budzik dzwonił o 6:30, przerywając ciszę poranka na skraju Lasu Kabackiego w Warszawie.
Kiedy otwierałem oczy, widziałem tylko sufit, który stawał się symbolem mojego życia – szarego, monotonnego, pozbawionego sensu.
Niedawno przeżyłem rozstanie. Nieuchronnie zbliżałem się do czterdziestki. Miałem dyrektorskie stanowisko w dużej firmie i wygodne mieszkanie z garażem podziemnym i ochroną.
Z zewnątrz wyglądałem na człowieka sukcesu, ale wewnętrznie czułem się zupełnie pusty.
Poranek rozpoczynałem od rutynowych czynności – kawa, szybki przegląd wiadomości, śniadanie zjedzone w pośpiechu. Te same twarze w windzie, te same wymuszone uśmiechy i powierzchowne rozmowy.
„Jak tam weekend?”
„Słyszałeś co znowu odwalili w cyrku na Wiejskiej?”
Słowa, które nic nie znaczyły, wypowiadane z automatu. Każdy z nas ukrywał swoje prawdziwe myśli i uczucia, a ja coraz częściej zadawałem sobie pytanie, jaki to wszystko ma sens.
Zakorkowana Warszawa, wydawała mi się tylko szarą masą wież ze szkła i stali, otoczoną blokami z betonów. Codziennie stojąc w korku, przemierzałem te same ulice, patrząc na te same budynki i te same twarze.
Wszystko było takie samo, a ja czułem się jak widz w filmie, który oglądałem setki razy. Każdy dzień przypominał poprzedni, a ja byłem uwięziony w tej bezbarwnej rutynie.
Na początku wierzyłem, że praca na wysokim stanowisku przyniesie mi satysfakcję i spełnienie. Ale teraz, po latach, zrozumiałem, że sukces zawodowy nie jest kluczem do szczęścia.
Moje życie stało się serią spotkań, raportów i decyzji, które zdawały się nie mieć większego znaczenia. Z każdym dniem coraz bardziej wątpiłem w sens tego, co robiłem.
Rozmowy z kolegami z pracy były płytkie i mechaniczne. Nikt nie dzielił się swoimi prawdziwymi uczuciami, każdy odgrywał swoją rolę. Wszyscy graliśmy w tej samej sztuce, ale zapomnieliśmy, o czym ona właściwie jest.
Moje rozmowy z przyjaciółmi stawały się coraz rzadsze, a kiedy już do nich dochodziło, były pozbawione głębi.
Ludzie, których kiedyś podziwiałem, teraz wydawali mi się hipokrytami. Mówili o wartościach, których sami nie przestrzegali.
Ich życie było pełne pozorów, a ja zacząłem tracić wiarę w autentyczność.
Czy to Nuda, czy już Nihilizm?
Z każdym kolejnym dniem czułem się coraz bardziej odizolowany od świata. To, co kiedyś wydawało mi się ekscytujące i pełne możliwości, teraz było tylko tłem dla mojej wewnętrznej pustki.
Najpierw było znudzenie, a potem chyba wkradł się powoli, ale nieubłaganie nihilizm, odbierając mi radość życia.
Nuda to uczucie wynikające z braku stymulacji.
To momenty, kiedy codzienne zajęcia tracą swój urok, a my poszukujemy czegoś nowego, co by nas zainteresowało i nakarmiło nas upragnioną dopaminą.
To stan, w którym wydaje się, że już nic nie jest w stanie nas pobudzić.
Nihilizm natomiast, to stan umysłu, gdzie wszystko traci sens.
To przekonanie, że żadne działanie, żaden cel czy wartość nie mają znaczenia.
To uczucie pustki i bezsensu, które sprawia, że nawet najbardziej ekscytujące wydarzenia wydają się bezwartościowe.
To jakby patrzeć na świat przez szare okulary, gdzie wszystko staje się płaskie i bezbarwne.
BEZSENS
Gdy czytałem wiadomości, wydawało się, że nie ma powodu, aby to wszystko kontynuować. Dookoła widać coraz więcej ignorancji, chciwości, obłudy i nienawiści. Technologie zamiast pomóc rozwinąć, ogłupiły i podzieliły ludzi.
Dzięki algorytmom zamknęliśmy się w swoich bańkach światopoglądowych i na powrót skłaniamy się ku mentalności plemiennej, która rozgrzeszy każdego nikczemnika, tylko dlatego, że jest “nasz”.
Jeśli nie zabije nas własna chciwość (niszczenie Ziemi, wycinka lasów, zanieczyszczenie oceanów), to zrobi to nienawiść (wojny, terroryzm).
Gdy patrzę na to, co się dzieje dookoła, łatwo odnieść wrażenie, że nic nie ma sensu.
Po co się męczyć?
Świat płonie, więc po co w ogóle się starać?
Zdarza mi się to często.
Patrzę na stan świata, zastanawiam się, co mogę osobiście zrobić, aby go naprawić, i czuję się jak kropla w morzu.
Moje wysiłki wydają się nieznaczne w obliczu ogromu problemów, z którymi się borykamy. Bez względu na to, ile tej kropli bym dodał, nie zmieni to ogólnego stanu rzeczy, więc jaki ma to wszystko sens?
O co tu chodzi?
Każdego dnia zastanawiałem się, jak długo jeszcze wytrzymam.
Z pozoru miałem wszystko, ale wewnętrznie czułem, że nie mam niczego.
Próbowałem zapełnić swoje dni zadaniami i obowiązkami, ale nie przynosiły mi one żadnego zadowolenia.
Wieczory spędzałem przed telewizorem, znieczulając umysł ogłupiającymi programami.
Pacyfikowałem się bezsensownym włóczeniem się po centrach handlowych w poszukiwaniu bodźców, kupowaniem „potrzebnych” przedmiotów lub widokiem pięknych kobiet.
Nawet spotkania z przyjaciółmi stały się rutyną, którą odgrywałem bez większego zaangażowania.
Przełomowy Moment
Pewnego dnia, wpatrując się w swoje odbicie w lustrze, zrozumiałem, że muszę coś zmienić. Wiedziałem, że jeśli tego nie zrobię, popadnę w jeszcze głębszy stan nihilizmu.
Postanowiłem spróbować czegoś nowego. Nie miałem pojęcia, co to będzie, ale wiedziałem, że muszę znaleźć coś, co na nowo obudzi we mnie pasję i radość z życia.
Zaczęło się od przypadkowego odkrycia pasji fotografowania otoczenia, która pojawiła się nieoczekiwanie w Bukareszcie, w którym mialem okazję mieszkać dwa zimowe miesiące.
Po powrocie do kraju, zacząłem przygodę z aparatem fotograficznym, który leżał zakurzony na półce. Chwyciłem go do ręki i wyszedłem na ulice Warszawy.
Na początku czułem się niepewnie, ale z czasem, fotografia uliczna stała się moją formą ucieczki od codziennej monotonii.
Warszawa, która wcześniej wydawała mi się szara i bezbarwna, ożyła w obiektywie mojego aparatu.
Zacząłem dostrzegać piękno w codziennych momentach:
– starszy pan karmiący gołębie, dzieci bawiące się na podwórku, para śmiejąca się nad filiżanką kawy.
Każde ujęcie przynosiło nowe spojrzenie na świat, który wcześniej wydawał mi się tak nudny i przewidywalny.
Fotografia stała się moją formą medytacji. Kiedy trzymałem aparat w ręku, mogłem zapomnieć o wszystkim innym. Skupiałem się na chwili obecnej, na drobnych szczegółach, które wcześniej mi umykały. To było jak odkrywanie nowego świata, który był tuż przed moimi oczami, ale którego wcześniej nie zauważałem.
Nowa nadzieja (nie mylić ze “Star Wars”!)
Na zdjęciu przeprowadzam wywiad z Patrickiem Neyem
Z czasem, zacząłem szukać innych form twórczości, które mogłyby pomóc mi odnaleźć sens w codzienności.
Odkryłem podcasting.
Zacząłem nagrywać swoje myśli i rozmowy z ludźmi, których spotykałem na swojej drodze.
Słuchanie innych i dzielenie się swoimi refleksjami stało się dla mnie ucieczką od samotności i nihilizmu.
Nagrywanie pozwolił mi na nowo poczuć się częścią społeczności, której wcześniej unikałem.
Każda rozmowa, każdy odcinek podcastu był dla mnie małym krokiem w stronę odzyskania radości z życia. Zaczynałem dostrzegać, że to, co naprawdę ma znaczenie, to nie to, co posiadam, ale to, co mogę dzielić się z innymi.
Ale to nie był koniec mojej podróży. Wiedziałem, że potrzebuję czegoś więcej, czegoś, co da mi solidne fundamenty do budowania nowego życia.
Potrzebowałem nadziei.
Nadzieja na “Lepszy” Świat
Nadzieja oznacza, że rzeczy mogą się poprawić, a jeśli rzeczywiście mogą się poprawić, to wymaga to pracy. Nadzieja jest trudniejsza do osiągnięcia.
Patrząc na świat myślę sobie:
„Może nie jestem w stanie wiele zrobić sam, ale wciąż mogę zrobić cokolwiek”,
Musimy pracować, aby zatruta rzeka nas nie zabiła.
Musimy pracować, aby konflikty nie eskalowały i abyśmy mieli szansę na spokojny świat.
Musimy odnaleźć w sobie miłosierdzie dla łaknących życia, zamęczanych zwierząt.
Nie możemy pozwolić, żeby wygrał Seba, który w swojej piwnicy przed monitorem, marzy o "dawnych dobrych czasach", kiedy faceci byli męscy, kobiety kobiece, a "obcy" znali swoje miejsce.
Tyle tylko, że te "dawne dobre czasy" to mit.
Nie możemy pozwolić, by wygrała ideologia leniwych i sfrustrowanych nieudaczników, którzy nie potrafią poradzić sobie ze współczesnym światem i szukają prostych rozwiązań na skomplikowane problemy.
Obwiniają innych za swoje problemy, zamiast wziąć odpowiedzialność za własne życie.
Wierzę, że lepsze jutro jest możliwe, ale wiem, że czasem trudno w to wierzyć. Walka o lepszą przyszłość wymaga wysiłku, a efekty nie zawsze są od razu widoczne. Pomyśl jednak, że jeśli się poddamy, stracimy szansę na szczęście i radość, które płyną z nadziei.
Jeśli chcemy utrzymać nadzieję, musimy pracować, aby przynajmniej część tego, co chcemy, aby się wydarzyło, stała się rzeczywistością.
I tu z pomocą przychodzi stoicyzm oraz… tworzenie.
Stoicyzm i Podcasty
Ta starożytna filozofia stała się dla mnie programem operacyjnym, który pozwolił mi przetrwać zawieruchy życiowe.
Stoicyzm nauczył mnie, że nie mogę kontrolować wszystkiego, co się dzieje wokół mnie, ale mogę kontrolować swoje reakcje na to.
Zacząłem praktykować uważność i medytację, co pomogło mi uspokoić umysł i zyskać nową perspektywę.
Uczyłem się akceptować to, czego nie mogłem zmienić, i skupiać się na tym, co naprawdę jest pod moją kontrolą.
Stoicyzm stał się moim wewnętrznym kompasem, prowadzącym mnie przez labirynt codziennych wyzwań.
Stoicyzm był fundamentem, ale to twórczość dodała mojemu życiu kolorów:
Zacząłem codziennie pisać, robić zdjęcia i nagrywać podcasty.
Tworzenie stało się dla mnie formą terapii, sposobem na wyrażanie siebie i odnalezienie sensu w codziennych chwilach.
Odkryłem, że każdy dzień może być pełen małych cudów, jeśli tylko pozwolę sobie je zauważyć.
Pisanie stało się moim codziennym rytuałem. Każdego ranka, przed pracą szedłem do kawiarni, brałem do ręki notes i spisywałem swoje myśli.
To była moja forma medytacji, sposób na uporządkowanie swojego umysłu i zrozumienie siebie. W tych chwilach samotności znalazłem spokój i poczucie sensu, którego tak długo mi brakowało.
Jak pokonać Poczucie Bezsensu?
Dzięki Tworzeniu (fotografii, podcastingowi) i Stoicyzmowi, udało mi się odzyskać radość z życia i pokonać poczucie bezsensu.
Oto kilka rzeczy, które pomogły mi w tej podróży i które mogą pomóc także Tobie:
Szukaj Nowych Pasji: Spróbuj czegoś, czego nigdy wcześniej nie robiłeś. Może to być nauka gry na instrumencie, fotografowanie, pisanie, malowanie, edukacyjne wędrówki, czy zapisanie się na kurs blogowania lub gotowania. Nowe zainteresowania mogą przynieść Ci radość i poczucie spełnienia.
Zanurz się w Naturze: Czas spędzony na świeżym powietrzu może być niezłym resetem. Zrób długi spacer, wybierz się na wędrówkę, lub po prostu usiądź w parku i obserwuj otoczenie. Natura może być źródłem spokoju i inspiracji.
Twórz Codziennie: Niezależnie od tego, czy piszesz, nagrywasz, malujesz, gotujesz czy robisz zdjęcia, codzienne tworzenie może stać się Twoim rytuałem, który przynosi radość i spełnienie. Twórczość pozwala nam wyrażać siebie i odnajdywać sens w codziennych chwilach.
Poznaj Stoicyzm: Stoicyzm może pomóc Ci znaleźć spokój i harmonię w chaosie codziennego życia. Zacznij od prostych praktyk, takich jak dobrowolna asceza i perspektywa kosmiczna. Skup się na tym, co możesz kontrolować, i zaakceptuj to, czego nie możesz zmienić.
Łącz się z Innymi: Szukaj okazji do rozmów i dzielenia się swoimi doświadczeniami z innymi. Społeczność może być źródłem wsparcia i inspiracji. Podcasting stał się dla mnie sposobem na nawiązywanie nowych znajomości i dzielenie się swoimi przemyśleniami.
Polub swoje własne towarzystwo: Relacje są ważne dla naszego dobrostanu, ale zbyt częste przebywanie w towarzystwie może doprowadzić do zbytniego uzależnienia swojego samopoczucia od obecności innych ludzi.
Poszukaj aktywności, które sprawiają Ci radość, gdy je wykonujesz w samotności. Znajdź swój azyl, w którym czujesz się bezpiecznie w samotności. Czy to jest sekretne miejsce w lesie, plaży, czy nad łące. Może to być ulubiona książka, w której lekturze uwielbiasz się zatracać.
Odkrywanie Nowego Sensu
Pozbycie się uczucia nihilizmu może być początkiem nowego etapu, w którym odkryjemy na nowo sens i radość z życia.
Stoicyzm i kreatywne życie to klucze, które mogą odblokować nowe pokłady inspiracji i spełnienia.
Każdy dzień to nowa szansa na odkrycie czegoś nowego – nawet jeśli to tylko nowe spojrzenie na to, co już znamy.
Pamiętaj, że życie to nie tylko przetrwanie, ale również odkrywanie, wieczna nauka i nieskończona ciekawość. Niech stoicyzm stanie się Twoim fundamentem, a twórczość Twoją mapą. Razem pomogą Ci odnaleźć sens w codzienności i cieszyć się każdą chwilą.
Książka
Moje doświadczenia i walka z nihilizmem zainspirowały mnie do napisania książki „Podcaster- Jak zarabiać na podcastach i stać się wolnym człowiekiem”
To opowieść o tym, jak udało mi się odnaleźć sens w chaosie codziennego życia poprzez twórczość i stoicyzm.
Książka jest pełna osobistych historii, praktycznych porad i inspiracji, które mogą pomóc także Tobie w odnalezieniu swojej drogi.
Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o mojej podróży i odkryć, jak podcasting i fotografia uliczna pomogły mi odzyskać radość z życia, zapraszam Cię do lektury mojej książki.
Znajdziesz w niej nie tylko moje refleksje, ale także praktyczne wskazówki, jak wprowadzić więcej sensu i radości do swojego życia.
Kup książkę „Podcaster” i zacznij swoją podróż do odnalezienia sensu w codzienności.