Jak schudnąć 50 kg w 5 miesięcy?- rozmowa z Piotrem Konopka
"...jak schudłem dużo, to nie zdecydowałem się na operację usunięcia nadmiaru skóry. No i doszedłem do wniosku, że trzeba by tę skórę wypełnić mięśniami."
Pragniesz zrzucić wagę i szukasz skutecznych metod?
Zmagasz się z brakiem motywacji do ćwiczeń?
Chcesz poznać inspirującą historię walki z nadwagą i depresją?
Cenisz praktyczne porady i sprawdzone metody w zakresie zdrowego stylu życia?
Moim gościem jest Piotr Konopka, który obecnie przebywa w greckich Atenach. W rozmowie ze mną dzieli się swoimi doświadczeniami i metodami, które pomogły mu osiągnąć spektakularne wyniki w traceniu wagi.
Wersję audio naszej rozmowy wysłuchasz w Podcaście Lepiej:
Radek:
Cześć Piotrze.
Piotr:
Dzień dobry.
Radek:
Bardzo dziękuję, że zgodziłeś się wystąpić w Podcaście Lepiej Teraz.
P:
Dziękuję za zaproszenie. Bardzo mi miło.
R:
Rozmawialiśmy ze sobą parę lat temu, tylko w podcaście Po Ludzku o Pieniądzach.
P:
Tak, w Po Ludzku o Pieniądzach, to było z 6 lat temu,
Jeszcze w Warszawie byłeś.
R:
Tak, w Warszawie w Bobo coworking i powiedz mi, co wtedy robiłeś versus co teraz robisz?
P:
Zajmowałem się pracą osób z niepełnosprawnościami i w podcaście byłem razem z moją wspólniczką Moniką Hołymczuk, a dzisiaj robię zawodowo dokładnie to samo, czyli pomagam korporacjom zatrudniać pracowników z niepełnosprawnościami, również z Moniką Hołimczuk.
R:
A powiedz mi, dlaczego mówisz do nas z Aten?
P:
Bo bardziej przyziemna rzecz, to dzisiaj jest koncert Rammsteina, a że jestem dosyć dużym fanem tego zespołu, to w tym roku słucham ich w Atenach.
A z takich bardziej wzniosłych rzeczy, to kończę właśnie projekt pod tytułem 31 maratonów 31 dni.
Dzisiaj jest dzień 30 trwania tego projektu, jak maraton to naturalne skojarzenie Grecja i zamierzam w trakcie tego miesiąca pokonać dystans 31 maratonów, czyli jakieś półtora miliona kroków chodząc.
Czyli codziennie maraton, codziennie 50 tysięcy kroków, a wszystko po to, żeby zwrócić uwagę na depresję, bo sam tak naprawdę wyszedłem z depresji chodząc, dzięki takiej aktywności fizycznej, jak chodzenie i postanowiłem zrobić sobie wewnętrzny challenge sam u siebie w głowie, czyli przejść półtora miliona kroków w ciągu jednego miesiąca.
A że doszedłem do wniosku, że może by zrobić coś dobrego dla świata, to równocześnie w trakcie tego projektu zbieram pieniądze na wsparcie pracy Antydepresyjnego Telefonu Zaufania, który prowadzi fundacja ITAKA Stop Depresji.
Ponieważ w trakcie depresji tak zwane myśli rezygnacyjne nie są ludziom obce, a fajnie by było, żeby jak ktoś ma taką myśl rezygnacyjną, miał gdzie zadzwonić i miał z kim porozmawiać, żeby ktoś tam był i odebrał ten telefon.
A że te telefony mają dosyć często problemy z pieniędzmi, no to pomyślałem, że w trakcie takiego spacerowania pozbieram pieniądze na wsparcie tego telefonu.
R:
Piotr, który to już dzień jesteś tam i chodzisz?
P:
Trzydziesty.
R:
30 dni już siedzisz w Grecji?
P:
Dokładnie, no, tam przyjechałem wcześniej, troszkę także 32 dni, jutro wracam.
R:
I Ty codziennie idziesz odcinek maratonu, czyli w przybliżeniu 42 kilometry?
P:
Tak. Nie idę tego za jednym podejściem,
R: Na raty?
P:
Na raty, tak.
Chodzę trzy razy dziennie, teraz w Atenach…
Pierwsze dwa tygodnie spędziłem w Heraklionie, to tam chodziłem takie trzy i pół kółka, nazwijmy to tak, dwanaście, dwanaście i sześć kilometrów, a tu jak jestem w Atenach, to chodzę trzy takie okrążenia, czternaście, czternaście i dwanaście, plus kilka kilometrów robionych, tak wiesz, po apartamencie czy po sklepach, no i w tym momencie na dzisiaj mam milion czterysta… na teraz, milion czterysta siedemdziesiąt trzy tysiące kroków zrobionych, na teraz.
R:
Wow, jestem pod wrażeniem.
Od razu przypomina mi się Haruki Murakami, ten słynny pisarz japoński, który też biega maratony i w swojej książce pt. „O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu” opisał taki challenge.
Pobiegł z Maratonu do Aten i w niej opisuje, jak ciężko się tam biega ze względu na ciężarówki i zanieczyszczenie środowiska.
P:
Tak, jest trudno, bo wcześniej nie byłem w Grecji i Grecję ewentualnie znałem ze zdjęć w stylu, hotel All inclusive, basen i niebieska woda. Taka klasyka.
Natomiast tutaj jest tak, no ciężko się chodzi, bo chodniki są nierówne, śliskie, bo są z takiego kamienia, jak marmur, albo są wyślizgane. Także jest dosyć górzyście, bo przez ostatni miesiąc przeszedłem jakieś 2,5 tysiąca pięter, różnica wzniesień, także 115-120 pięter dziennie robię, co najmniej.
Jest rzeczywiście duży ruch, jeżdżą nieuważnie, bardziej to takie jeżdżenie w stylu azjatyckim.
Ludzie chodzą, nie zwracają uwagi na to, co się wokół nich dzieje, także chodzę zdecydowanie wolniej niż w Polsce
R:
Uważniej?
P:
Nie, nie uważniej, wolniej, bo nie mogę się na przykład dobrze wybić, bo chodnik jest śliski i buty nie mają przyczepności.
Albo idziesz z górki, idziesz pod górkę, albo masz wysoki krawężnik w wysokości 40 centymetrów, bo to najczęściej takie wysokie krawężniki 40 centymetrów.
Ludzi trzeba omijać, to wiesz, to jest... Także teraz te dwa tygodnie w Atenach też pokazały, że to nie jest jednak do końca takie fajne miasto do życia.
Nie podobają mi się Ateny.
R:
Za bardzo są szalone dla ciebie?
P:
Znaczy, wiesz co, jest nieprzyjemne, jest brudno, jest nierówno, ludzie nie są uśmiechnięci.
Mogę na przykład powiedzieć, że w Tajlandii było brudno i nierówno, ale ludzie byli przecudowni i było dużo taniej, to tutaj ceny są takie same jak w Polsce, może troszkę wyższe, natomiast ludzie zdecydowanie nie są uśmiechnięci.
Kraj, według mnie, czy te dwie miejscowości, gdzie byłem, w okolicy Heraklionu i teraz relatywnie centrum Aten, nie są przyjazne dla turystów.
Bo nawet zabytki w Rzymie, które są wkomponowane w istniejącą infrastrukturę, to tutaj właściwie nie występują.
Tutaj zabytki, kolumny, czy kamienie, które po kolumnach zostały, to one są gdzieś ogrodzone, gdzieś rzucone w pole, to nie jest takie fajne miasto do zwiedzania, na przykład jak Rzym.
R:
Ty robisz codziennie tyle kilometrów, ile spalasz kalorii, możesz powiedzieć?
P:
Pięć tysięcy, między 4,5 a 5 tysięcy dziennie kalorii.
R:
Jesteś cały czas na deficycie kalorycznym, czyli jesz mniej kalorii.
P:
Nie.
Raz nie zjadłem tyle kalorii, ile trzeba, to się czułem bardzo słabo na następny dzień i aż nie mogłem chodzić.
R:
Wow, czyli naprawdę to odczuwalne jest.
P:
Tak, to jest odczuwalne, bo wiesz, godzina takiego spaceru jeszcze na dodatek w takim słońcu to jest około 450 kalorii do spalenia.
Ja chodzę tych kilometrów, tych godzin, powiedzmy 7 niech będzie, tak?
No to mam 400 razy 7, to mam 3 tysiące kalorii pi razy oko z samej aktywności fizycznej, do tego ta podstawowa przemiana materii w granicach, nie wiem, 2 tysięcy, 2 tysięcy, dwustu kalorii, to ja potrzebuję w siebie wpompować dziennie 5 tysięcy kalorii.
R:
Ile masz wzrostu?
P:
1,74 cm
R:
I ważysz teraz ile?
P:
90 kilo,
R:
A ile ważyłeś najwięcej?
P:
155,5 kg
R:
Niesamowite.
Powiem dlaczego do Ciebie się odezwałem, dlatego że jestem po lekturze twojej książki, kupiłem twoją książkę, wszedłem na twoją stronę, www.50kg.pl
P:
Bardzo mi miło,
R:
Przeczytałem ją dość szybko i przyznam ci się, że wydawało mi się, że to będzie taka książka jak każda inna o odchudzaniu, że musisz więcej spalać niż zjadasz kalorii. Takie pitu-pitu. No właśnie, takie pitu-pitu, takie oczywiste oczywistości.
A okazuje się, że jednak odkryłem tam takie triki, o których nie wiedziałem, przyznam ci się. Nie będę ich spojlował tutaj.
Mogę powiedzieć?
P:
Jasne
R:
Na przykład bardzo świetne jest accountability, czyli posiadanie człowieka, któremu kiedy zrobisz zdjęcie tego co zjesz, będzie ci mówił, czy jest dobre to, co jesz i ile tego powinieneś zjeść i co powinieneś zmienić z tym jedzeniem.
Człowieka, który jest takim twoim batem, takim coachem prowadzącym.
Fajne to jest.
P:
I to jeszcze na dodatek, za to powinieneś płacić, bo to nie może być ktoś z rodziny.
R:
Tak, tak, musisz za to płacić, żeby ci się chciało robić, bo jak nie zrobisz, to tak jakbyś marnował pieniądze.
P:
Tak, tak. Tak, to musi być to uczucie takie, że tracisz, jeżeli nie działasz.
R:
Więc świetny trik, bardzo mi się spodobał. Są tam jeszcze jakieś inne triki, ale ja nie chcę spojlować, bo od tego jest strona 50kg.pl .
Moi drodzy. Polecam Wam książkę do przeczytania, łatwo się czyta, jest fajnie napisane.
Napisałeś swoją historię, a powiedz mi, ile lat temu była ta nadwaga, ile lat temu?
P:
Generalnie zawsze byłem gruby, zawsze ważyłem więcej.
Natomiast jak przydarzyła mi się depresja 2,5 roku temu z powodów rodzinnych, to ze 120 kg przytyłem na 155 kg, w ciągu dwóch miesięcy.
R:
A jak to zrobiłeś?
P:
Normalnie, siadłem i zjadłem dużo więcej niż potrzebowałem.
R:
A, czyli zajadałeś stres i jakieś tam smutki, tak, po prostu?
P:
Tak, po prostu jak siadł, zjadł i przytył.
R:
Co takiego jadłeś, możesz powiedzieć?
P:
Pizzę, sushi, normalne jedzenie, tylko dużo.
R:
Słodycze też?
P:
Tak, lubię słodkie.
Generalnie lubię jeść,
R:
Czyli nic nie zmieniłeś, jeśli chodzi o jedzenie, dalej jesz pizzę i sushi i słodkie?
P:
Nadal jem pizzę, sushi i słodkie, ale to w ogóle dużo aktywności fizycznej jest w moim życiu.
Nie mam wyrzutu sumienia, że raz na trzy dni pójdę i zjem pizzę, bo to spalę na następny dzień, więc to kompletnie mi nie przeszkadza.
Chodzę, żeby jeść.
R:
Piotrze, tylko widzisz, ty możesz, a wielu czytelników ma nadwagę i nie ma czasu na to, żeby codziennie robić maraton, bo muszą siedzieć w pracy.
P:
Ale jak to?
Dobrze, to ja opowiem, jak wygląda mój standardowy dzień.
Rano idę na siłownię 6 kilometrów, wychodzę o piątej, jestem na siłowni o szóstej.
R:
O której codziennie wstajesz?
P:
No zależy, jak idę na siłownię, to wstaję o 04:30, a jak nie idę na siłownię, to wstaję przed szóstą.
R:
Z budzikiem czy bez budzika się budzisz?
P:
Z Budzikiem.
R:
Dobra, idziesz na 6 na siłownię. Jak długo na niej jesteś?
P:
Godzinę.
R:
Co robisz?
P:
Wracam godzinę spacerem.
Mam rozpisany trening, bo jak schudłem dużo, to nie zdecydowałem się na operację usunięcia nadmiaru skóry. No i doszedłem do wniosku, że trzeba by tą skórę wypełnić mięśniami.
No to wypełniam ją mięśniami, mam rozpisany trening i całkiem nieźle to wygląda.
I mam taki godzinny trening na górne partie ciała, na ramiona, na brzuch.
Nogi się wyrabiają właściwie od samego chodzenia.
Także idę godzinę na siłownię, godzinę jestem na siłowni i godzinę wracam z siłowni.
Jestem o godzinie 8 rano z powrotem.
To znaczy, że o godzinie 8 rano mam zrobione 20 tysięcy kroków i godzinę na siłowni.
O 9 mogę zacząć pracę.
R:
Robisz martwy ciąg?
P:
Nie.
R:
Na siłę i na wzrost mięśni jest dobry martwy ciąg.
P:
Rozumiem, tylko ja nie potrzebuję, żeby mieć mocne plecy. Potrzebuję mieć mięśne na wypełnienie skóry.
R:
Nie chodzi o to. Robienie martwego ciągu i przysiad ze sztangą powoduje wzrost wydzielania hormonu wzrostu.
P:
Ja muszę wypełnić inne miejsca na ciele mięśniami. Dobra. Niż martwy ciąg.
R:
A masz rozmowę z trenerem czy masz rozpiskę?
P:
Korzystam z usług trenera przez 9 miesięcy.
Obecnie mam rozpisany trening, natomiast nie korzystam na bieżąco z usług trenera, ale za miesiąc jestem z nim umówiony na zmianę treningu, bo nie będę już tak dużo chodził.
No i trzeba by było jakoś trochę inaczej ułożyć plan ćwiczeń.
R:
I chyba będziesz musiał też zmodyfikować dietę. Nie będziesz mógł chyba tak dużo jeść, jeżeli wrócisz.
P:
Wiesz, ja jem teraz w Grecji te 5000 kalorii, natomiast mieszkając normalnie w Polsce jem około 2500 kalorii, z czego 4 posiłki to są pudełka, katering dietetyczny.
A w ciągu dnia również chodzę na lunch. 3 km w jedną, 3 km w drugą.
R:
Czyli ty nie biegasz, nie lubisz biegać.
P:
Ten kto wymyślił bieganie, powinien się smażyć w piekle i mieć codziennie rano przestrzelone kolana.
R:
Powiem Ci szczerze, zgadzam się z Tobą :)
To jest jak za karę.
Kolega mnie kiedyś zapytał,
- Radek. Dlaczego nie biegasz?
- Dlatego, że to jest strasznie męczące. :)
P:
Chodzenie jest przyjemne. Po prostu. Chodzenie jest przyjemne, poza tym ja w trakcie chodzenia mam dużo uważności na to, żeby słuchać książek.
A to w trakcie chodzenia słucham sobie książek po angielsku i tak naprawdę chodzenie nie jest dla mnie aktywnością fizyczną, ale to jest ten taki, jak to Amerykanie mówią, quality time dla mnie.
Robię te rzeczy w trakcie chodzenia, w trakcie tych 2-3 godzin spaceru dziennie, to robię te rzeczy, na które normalnie nie miałbym czasu. .
Tak sobie słucham książek fantasy, słucham ich po angielsku, tak żeby nie stracić kontaktu z tym językiem.
Także wiesz, mam te 3 godziny spaceru dziennie wypełnione po brzegi.
To słucham, to rozmawiam z ludźmi przez telefon.
R:
Piotrze, powiem Ci tak, to jest to wszystko, co Ty powiedziałeś, ja robię w czasie chodzenia, dodatkowo idę z psem husky, więc dużo lubi chodzić, powinien chodzić więcej niż ja nawet.
Wytrenowany husky może zrobić 150 km dziennie, niewytrenowany 30 km
P:
Rozumiem, bo kiedyś było tak, że jak mieszkałem pod Warszawą, w połowie drogi między Legionowem a Nowym Dworem Mazowieckim w okolicach pola golfowego w Rajszewie, to jak były grupy dyskusyjne na Facebooku takich wiosek okolicznych, to były hasła takie pod tytułem:
„Przybłąkał się husky z Pułtuska, albo przybłąkał się husky z Płock”
Tylko 100 km jest. Więc rozumiem.
R:
Tak, tak, one tak potrafią. Więc to jest idealne.
Ale powiem Ci więcej.
Poza słuchaniem podcastów, poza rozmawianiem, załatwianiem różnych spraw, poza słuchaniem książek, co ja też wolę od czytania drukowanego, jak wiesz, i tworzę w czasie chodzenia.
Normalnie używam notatnika w telefonie do tego, żeby nagrać mój głos.
Są specjalne programy do transkrypcji, które zamieniają głos w tekst bez pomyłki.
Ja to po prostu potem tylko edytuję i mamy artykuły gotowe.
P:
No, ale ja Cię doskonale rozumiem.
Tylko wiesz, to jest tak, że traktuję ten quality time jako czas wolny dla mnie.
Staram się przynajmniej.
No, bo jak pracuję, to pracuję.
I dla mnie praca to jest praca w garniturze, w krawacie, siedząc przy biurku.
W ten sposób oddzielam też sobie mentalnie w głowie czas wolny od czasu zawodowego.
I pomimo tego, że pracuję zdalnie, pracuję z domu, to ja codziennie rano jestem ubrany w marynarkę, kamizelkę, koszulę wypracowaną, krawat, spodnie, buty. Bo jak jest nasza praca, to jest nasza praca.
R:
A Ty chodzisz do jakiegoś jednego miejsca?
Czy masz pracę zdalną w różnych miejscach?
Jak to wygląda Twoja praca?
P:
Pracuję z domu. A czasami jak mam workation, to wtedy gdzie tam, gdzie jestem. Ale jak pracuję zdalnie, to pracuję z domu.
Mówię, że w garniturze i tak dalej.
R:
Chodzisz gdzieś, tak, na jakieś spotkania?
P:
Nie, wszystko zdalnie.
R:
Powiedz mi, jaka technika, którą zastosowałeś w zmianie albo styl życia, który zmieniłeś, coś w ciągu dnia zmieniłeś poza chodzeniem?
Co według Ciebie też mocno wpłynęło na utratę wagi tak szybko?
P:
Wiesz co, to jest tak, że ja, tak jak w książce napisałem, ja mogę napisać doktorat z odchudzania. No bo jak zawsze byłem gruby, to zawsze chciałem schudnąć i nigdy nie wychodziło.
Natomiast gdy spiąłem, tak, deficyt kaloryczny wynikający z regularnego jedzenia, odpowiedniej ilości kalorii. Gdy dołożyłem do tego deficyt kaloryczny wynikający z regularnej aktywności fizycznej, 10 tysięcy kroków dziennie. Co najmniej. Pierwszego dnia przeszedłem 7153 kroki. Na tyle miałem siły.
Czyli tak, chodzenie, regularne jedzenie, ale do tego dołożyłem picie odpowiedniej ilości wody, bo wcześniej nigdy na to nie zwracałem uwagi. Jakoś nigdy mi to do głowy nie przyszło, że to może być bardzo istotne.
To połączenie dopiero tego mniejszej ilości jedzenia, większej ilości aktywności fizycznej i regularnej picie odpowiedniej ilości płynów, płynów pod tytułem woda.
Nie kawa, nie herbata, to to dopiero spowodowało, że utrata wagi była regularna, stabilna i bardzo zauważalna. Najbardziej mi pomogło to, tak jakby złożyć to wszystko w całość.
Jedna rzecz, na której się najpierw koncentrowałem, czyli najpierw dieta, woda, aktywność fizyczna, do tego mi się przydała książka pod tytułem „Jedna rzecz”. Oryginalnie One Thing.
Jest o wielu rzeczach, ale tak naprawdę ja z niej wyciągnąłem to, że budujesz nawyk przez 66 dni, koncentrując się na jednej czynności. I to powoduje, że ten nawyk wchodzi ci w krew.
Po 66 dniach, jak przestajesz myśleć o tym, że trzeba pić regularnie, to możesz przejść gdzieś dalej. To ta jedna rzecz, ta książka spowodowała tak jakby największą zmianę mentalną w tym całym procesie. „One Thing”, Ari Keller ją napisał.
R:
A powiedz mi w takim razie a propos tej diety, mówi, że trzeba jeść regularnie.
A co sądzisz o diecie Intermittent Fasting, czyli ten post przerywany, czyli jedzenie w oknie, w oknie żywieniowym, powiedzmy 16/8, czyli 8 godzin jesz, 16 godzin dajesz odpocząć swoim kichom.
P:
No dobrze, to jedz tak 5000 kalorii dziennie, 7000 kalorii dziennie w tym oknie.
I jeżeli przytyłem 30 kilo, to znaczy, że w momencie, gdy miałem depresję, to znaczy, że przyjąłem dodatkowo 30 razy 7000 kalorii, bo 1 kilogram to jest 7000 kalorii, no to przyjąłem dodatkowo 210 000 kalorii.
Nie ma znaczenia, ile będziesz jadł, w jakim oknie, nie ma znaczenia, ile będziesz się ruszał.
Jak przytulisz dodatkowe 200 000 kalorii, to przytulisz 230 kilo.
R:
Super, odpowiedziałeś na moje pytanie. A jeśli chodzi o wodę, ja słyszałem teorię, że powinno się pić tam minimum 3 litry wody dziennie, jak to jest właśnie z tej wody?
P:
35 mililitrów wody na kilogram ciała.
Pierwszego dnia, jak zacząłem się odchudzać, musiałem wypić tam 5 litrów wody, bo 155 kilo razy tam 35 mililitrów, to trzeba było wypić 5 litrów wody.
R:
Czyli jak teraz ważysz 90 kilo i jesteś powiedzmy w Warszawie, nie w czasie tego wyzwania, które masz teraz, to ile pijesz?
P:
Do 3 litrów tak mniej więcej.
Tak, no, ale to wiesz, aplikacje podpowiadają, ale co ciekawe, o ile umiem sobie w głowie powiedzieć albo przeliczyć, ile dzisiaj zjadłem.
Tyle nie umiem sobie nadal policzyć, ile wypiłem i kalorii z jedzenia nie wpisuję już do aplikacji, natomiast mililitry wody liczę codziennie od dwóch lat.
I teraz jeszcze przy tym wyzwaniu, przy tych maratonach codziennych i innych temperaturach, bo aplikacje też tych, z których korzystam, uwzględniają temperaturę otoczenia plus tętno, to ja muszę wypić 7 litrów wody dziennie.
R:
A możesz powiedzieć, z jakiej aplikacji korzystasz?
P:
Z Garmina. Mam zegarek Garmina, i on podpowiada ilość wody do wypicia.
R:
Wybierasz chodzenie, tak?
Tryb chodzenie i start, klikasz, tak? I ruszasz, tak?
Okej. I teraz każda substancja może być trująca. To w zależności tylko jakie masz dawkowanie.
P:
Jest taki wskaźnik, który jest obliczany, nie przypomnę sobie dokładnie.
Jak wypijesz 5 litrów wody naraz, to masz 50% czas na zejście z tego świata.
Czyli woda też jest trująca.
R:
Generalnie wszystko w nadmiarze szkodzi.
P:
Tak, wszystko w nadmiarze szkodzi.
I teraz, jakbym nie pił regularnie, to nie dam rady wpompować w siebie 7 litrów wody.
A jak nie dam rady wpompować w siebie 7 litrów wody dziennie w trakcie tego wyzwania, no to mogę się odwodnić i zejść na następnym zakręcie z powodu udaru i odwodnienia.
Także też trzeba regularnie pić wodę.
R:
Bo ty teraz w czasie tego wyzwania, wypijasz dziennie 7 litrów wody. Czyli masz ze sobą w plecaku 7 litrów?
P:
Nie, bo jak chodzę po mieście i nie robię tego na czas, to ja mogę wejść normalnie do sklepu, kupuję butelkę pół litra, wypijam i idę dalej.
R:
Czyli już kilka rzeczy zdradziłeś
na temat chodzenia,
na temat śledzenia,
na temat cateringu pudełkowego,
na temat siłowni.
Dużo rzeczy już zdradziłeś, które przeczytałem.
P:
Ale wiesz, to wszystko trzeba jakoś gdzieś złożyć w całość sobie w głowie. Tak.
A książka była dla mnie też takim z jednej strony pewnie takim podsumowaniem tego, co mi się udało zrobić, bo książka ma tytuł jak schudłem 50,5 kg w 5 miesięcy i 5 dni.
Nie udało mi się zrobić tego wszystkiego równo w 5 miesięcy. Tam był poślizg, bo była Wigilia po drodze, ale to była taka forma autoterapii, podsumowania tego, co się udało zrobić.
Chciałem też sprawdzić, czy książka jest możliwa do napisania z wykorzystaniem sztucznej inteligencji.
Jak myślisz, jaka część książki jest napisana z wykorzystaniem AI?
R:
Nie wiem. Na pewno pisałeś jakieś swoje rzeczy i AI mogłeś używać do porządkowania tego i rozwijania na przykład niektórych...
P:
Książka jest w 70% napisana przez sztuczną inteligencję.
R:
No tak, ale żeby podzielić się swoją historią, to musisz dać input. Sztuczna inteligencja nie może wymyśleć Twojej historii.
P:
Oczywiście, nie mogła, natomiast jeżeli przyjmiesz, że książka ma formułę pracy magisterskiej albo jakiejś pracy dyplomowej, to pierwszy rozdział, bardzo teoretyczny, jest napisany przez AI.
Drugi rozdział, bardziej teoretyczny, ale już idziemy do rozwiązania praktyczne, też jest napisany przez AI.
Moja historia jest moją historią napisaną przeze mnie.
Nie pamiętam, ale wstęp jest chyba napisany przeze mnie, a zakończenie przez AI.
Że 70% książki jest napisane przez sztuczną inteligencję.
Oczywiście, to nie było tak, że powiedziałem napisz książkę, tylko zadawałem bardzo konkretne pytania, czy dawałem bardzo konkretne Prompty no i AI tam pisał mi po kolei po akapicie. Ale udało się książkę w dwa tygodnie na to.
R:
A używałeś chata GPT do tego?
P:
Tak. Ja używałem to, pisałem to dwa lata temu od marca do maja, także tam był wtedy Chat GPT w wersji 3,5 chyba, albo 3., jeszcze był słaby ten czat. Ale jakby nie patrząc książka udało się napisać czatem.
R:
Powiem Ci tak, tego się nie czuje. To jest Twoja historia.
Nawet kiedy masz świadomość, że Chat GPT napisał niektóre osoby, to Chat GPT nie mógł wymyśleć tych metod, które Ty sprawdziłeś. Bo Ty je sprawdziłeś.
P:
Tak, ale to jest właśnie taka ciekawostka.
Jak będziesz chciał tę część wrzucić do podcastu, to wrzucisz, jak nie, to nie. Ale to jest ciekawostka, że dwie trzecie książki AI napisał.
R:
Nie mam z tym problemu. Uważam, że AI bardzo może pomagać.
Chociażby tak jak Ty mówisz, że słuchasz w trakcie chodzenia, to ja w czasie chodzenia na notatki nagrywam moje pomysły i myśli.
Tak tworzę artykuły, robiąc później transkrypcję nagrań.
AI robi mi transkrypcję mojego głosu na tekst.
I proszę AI by usunął powtórzenia, które się zdarzają, kiedy gadasz do mikrofonu.
P:
No oczywiście.
R:
Język pisany, a mówiony jest zupełnie inny. Mówiony jest chaotyczny np.
Zmienia składnię.
Nieświadomie zaczynasz zdania od „ja”.
Często to samo powtarzasz dwa razy.
Także tak to wygląda u mnie, że ja korzystam z AI do porządkowania.
Ale AI za mnie nie wymyśli moich pomysłów.
AI za mnie nie przeżyje mojego życia, moich doświadczeń.
AI nie sprawdzi tych rzeczy, które Ty sprawdziłeś na sobie.
Wracasz teraz do Warszawy, tak?
Bo jesteś z Warszawy?
P:
Mieszkałem w Warszawie na początku pandemii przeprowadziłem się do Kielc. D
Bo Kielce to moje miasto rodzinne.
R:
No tak, bo w sumie dla ciebie to nie ma znaczenia, gdzie mieszkasz ze względu na twoją pracę.
P:
Nie. Rok temu zacząłem uskuteczniać takie prawdziwe, realne workation wyjazdowe i teraz także w tym roku dwa miesiące już byłem poza Kielcami, miesiąc w Tajlandii teraz miesiąc w Grecji.
Tylko, że w Grecji to więcej czasu poświęcałem na spacerowanie, bo to jest jednak robota na cały etat.
Spacerowanie i picie wody, i jedzenie, i wypoczywanie, to jest naprawdę dużo czasu, ale następne kolejne miesiące też zamierzam w wariancie workation, czy to w Polsce, czy zagranicą.
R:
Super, bardzo fajny pomysł.
Czy miałbyś jakąś taką radę dla osób, które normalnie pracują na etacie, nie mogą sobie pozwolić na workation?
Jak zacząć się odchudzać?
Jak zacząć zrzucać właśnie taką ilość kilogramów?
P:
Zakładasz crocsy i wychodzisz.
Nawet w crocsach możesz spacerować.
Możesz w japonkach spacerować.
R:
A Ty w czym spacerujesz?
P:
No obecnie to mam dosyć specjalistyczne buty już, bo wiesz, przy moich dystansach to teraz w Grecji zużyłem dwie pary butów.
R:
W 30 dni?
P:
No w 30 dni, no wiesz, to są dystanse wyczynowe.
To co robię, 31 maratonów w 31 dni, no to to już ty nie dasz rady zrobić, nie będąc do tego przygotowanym.
R:
Teraz zrozumiałem, dlaczego pytałeś mnie, czy możemy nagrywać wywiad, jak będziesz szedł.
P:
No właśnie.
Także teraz mam buty bardzo mocno specjalistyczne.
Natomiast zaczynałem chodzić normalnie w tych butach, które miałem w szafie.
Bierzesz, zakładasz i idziesz.
Jak chodzisz 10 tysięcy kroków dziennie, to znaczy, że robisz, nie wiem, tam 8 kilometrów dziennie, no to miesięcznie robisz 240 kilometrów, buty wytrzymują 3-4 miesiące, może.
Natomiast jeżeli zaczniesz chodzić 20 tysięcy kroków dziennie, czyli zaczniesz robić, nie wiem, 16-17 kilometrów dziennie, no to buty wytrzymają ci może 2 miesiące.
A jeżeli ja przez ostatnie pół roku robiłem po 35-40 tysięcy kroków dziennie, no to ja cały miesiąc zużywałem parę butów, zarżniętych do oporu.
Chodzenie jest najprostszym sportem.
Bierzesz buty i idziesz.
Po prostu idź. Idź codziennie. 7 tysięcy kroków.
R:
Robisz pętlę, czy wracasz?
P:
Tak. Staram się robić pętlę, bo z prostej drogi zawrócenie jest łatwe. Mhm.
Natomiast jak idę gdzieś dookoła, to chcę dokończyć to kółeczko, nie?
Wiesz, jak słucham książki w słuchawkach, to tak jakby pętla mnie nie interesuje, bardziej mnie interesuje bezpieczeństwo.
Muszę wiedzieć, że tu przychodzę przez jezdnię, że tutaj jest jakiś uskok, tu jest jakiś chodnik nierówny, to na to mieć uważanie, żeby sobie krzywdy nie zrobić.
Dlatego chodzę po mieście, a nie chodzę po lesie. Nie chcę sobie skręcić nogi.
Poza tym, jakbym chciał dojechać do lasu, no to muszę dojechać do lasu albo dojść do lasu. A tak po prostu wychodzę z klatki i idę.
I to jest najprostsza aktywność fizyczna. Jak sobie wygospodarujesz.
Nie wierzę w to, że ktoś nie może mieć godziny dziennie na spacer. Godzina dziennie to jest od pięciu do siedmiu kilometrów spaceru.
Siedem kilometrów to jest dziesięć tysięcy kroków. Tak. Czy tam dziewięć tysięcy kroków.
To wiesz co, nie wierzę w to, że nikt nie może, nawet pracując na etacie nie można wygospodarować dziennie godziny na spacer.
To jest tylko kwestia priorytetu.
Albo ewentualnie nawyku, że codziennie rano wstaję godzinę wcześniej i idę.
To, że pada, no trudno. To trzeba sobie kupić kurtkę w Decathlonie., bo jest tani.
Przez dwa lata 80 procent czasu chodziłem w butach z Decathlonu. To 200 złotych. To prawda co miesiąc.
Co miesiąc wyrzucałem, ale przy tych dystansach to jakby buty, które są lepsze, droższe, które kosztują nie wiem, 800 złotych za parę, no to też po miesiącu wyrzucę przy tych dystansach.
To wiesz co, nie ma sensu, nie?
R:
A jakie ty masz?
P:
Teraz chodzę w Saucony Guide 16 Endorphin Shift coś tam, coś tam.
Bardzo gruba podeszwa, bardzo, bo ja chodzę po asfalcie i musi być duża amortyzacja.
Już mam stopę supinującą, to też musi być takie usztywnienie.
Wiesz, przy tych dystansach to jednak jest istotne, że ten organizm nie regeneruje się tak szybko.
Bo nawet chodząc 30 tysięcy kroków dziennie, to jednak nogi mają czas na odpoczynek, stopy mają czas na odpoczynek, skóra ma czas na regenerację i mięśnie mają czas na regenerację.
Przy 50 czy 60 tysiącach kroków, bo tyle realnie robię dziennie tutaj w Grecji, no to jednak te nogi potrzebują mieć dużo większy komfort, żeby się regenerować też.
Także akurat na buty na ten wyjazd nie żałowałem.
R:
Będziesz kontynuował chodzenie w Polsce też? Czy tylko w Grecji to będzie?
P:
Będę kontynuował, ale to w jakim zakresie, nie wiem.
Znaczy, może nie tak.
Obecnie jak chodzę te 42 kilometry, to koncepcja walking distance mi się lekko zmieniła.
Zamierzam utrzymać chodzenie jakieś 20 tysięcy kroków dziennie, co przekładać się będzie na niech będzie 20 tysięcy kroków, to jest 16 kilometrów, to jest nie wiem, dwie i pół godziny dziennie.
Z tego wyciągnę godzinę na spacer, godzinę na lunch, bo na lunche wychodzę i mam takie miejsca w odległości trzech kilometrów od mojego mieszkania, no to idę na lunch godzinę, to i z powrotem, no to będę jeszcze dodatkowo wracał na przykład z siłowni, jedną godzinkę i chodzimy jeszcze na pół godziny na jakiś spacer na koniec dnia.
Także 20 tysięcy kroków dziennie zamierzam utrzymać i do tego dołożyć jeszcze trochę siłowni, tak żeby to ta skóra wypełniła się mięśniem.
R:
Czy gdzieś dzielisz się w Internecie swoimi pomysłami, swoją drogą, swoimi nawykami?
P:
Jedyne miejsce to jest ta książka.
Nie mam ani podcastu, ani nie publikuję żadnych informacji na ten temat.
Jedyne co publikuję to raczej są rzeczy związane zawodowo z zatrudnieniem pracowników z niepełnosprawnościami na LinkedIn.
Natomiast jeżeli ktoś jest zainteresowany tym, jak można schudnąć 50 kilogramów w 5 miesięcy, to to wystarczy, że na www.50kg.pl jest dostępna książka po polsku i po angielsku, w wersji audio i tekstowej do poczytania i do posłuchania.
R:
Super. Piotrze, bardzo Ci dziękuję za rozmowę i szerokiej drogi.
P:
Ja Ci dziękuję.
Dzisiaj jest ostatni dzień takiego realnego chodzenia, bo dzisiaj zamierzam te półtora miliona kroków skończyć.
Jak akurat dotrę na stadion na koncert Rammsteina w okolicach godziny 18.00 to te półtora miliona pewnie gdzieś tam po drodze pęknie.
A jutro już powrót do domu.
Jeśli masz ochotę wysłuchać Piotra w wersji audio, zapraszam do odcinka podcastu PLT #327 Jak schudnąć 50 kg w 5 miesięcy? - Piotr Konopka
P.S.
Jeśli pragniesz otrzymywać podobne wywiady i artykuły ZA DARMO, bezpośrednio na swoją skrzynkę, kliknij przycisk poniżej: