Kierowca Dostawczaka, Muzyk, Grafik, Programista, który Uczy Nas Stoickiego Amor Fati
"Właśnie dostałem zlecenie Hamburg -> Cornebarrieu, FR. Ruszam zatem po nowe przygody ;) Dzięki i pozdrawiam, Seweryn"
Czasami słucham swoich podcastów. Sprawdzam, czy to, co nagrałem pół roku temu, nadal ma sens.
Czy moje treści są jeszcze “evergreen”?
Czy jak posty w social mediach straciły ważność 48 godzin po publikacji?
Właśnie wracałem z Biedronki, gdy dostałem maila od Seweryna. Rozpoczynał się przeprosinami za długość.
To nie jest dobry znak.
Albo ktoś chce sprzedać mi kurs internetowego marketingu, albo opowie mi historię, która będzie bolała.
Upadek, który nie był końcem
Seweryn z dnia na dzień stracił pracę w państwowej instytucji. Po latach pracy na tym samym stanowisku.
Wyobraź sobie – od jutra nie masz pracy!
Depresja przyszła szybko.
Długi narastały jeszcze szybciej.
Sprzedaż mieszkania.
Problemy rodzinne.
Nie będę tego szczegółowo opisywał, bo to nie moja historia do opowiadania.
Brzmi jak scenariusz katastrofy?
To dopiero początek historii.
Bo Seweryn nie napisał do mnie, żeby się użalać.
Napisał, bo stworzył platformę dla artystów tatuażu.
Sam.
Podczas jazdy autem dostawczym przez Europę.
Używając AI, choć nie jest programistą. Ma gotowe demo, wykupioną domenę, pomysł na monetyzację.
I tu dotarło do mnie – facet, który siedzi w kabinie dostawczaka między Dover a Calais, chce zbudować startup.
Ale to nadal nie cała historia.
Artysta w kabinie
W kolejnym mailu Seweryn wysłał mi link do swojego Soundclouda:
https://on.soundcloud.com/nDdjcK7IrzQBCoZATq
Tworzy muzykę.
Nie jakąkolwiek – opowiada w niej historie z drogi.
Używa AI do produkcji, bo nie ma w kabinie studia nagraniowego.
Teksty pisze na parkingach między trasami.
Jeden z utworów jest o mnie i moim podcaście:
https://on.soundcloud.com/1atEVHfYSre3oHK6sL
Nie ukrywam – było mi głupio i trochę wzruszająco. Nie dlatego, że ktoś o mnie śpiewa (chociaż to dziwne uczucie), ale dlatego że zobaczyłem w tym coś większego.
Seweryn dawniej robił tatuaże.
Dziś jeździ autem dostawczym.
Jutro może będzie właścicielem platformy technologicznej.
A wieczorem nagrywa muzykę o swoich przeżyciach.
Kim właściwie jest Seweryn?
Praca nie definiuje, kim jesteś
Większość ludzi zapytana “kim jesteś?” odpowiada zawodem.
“Jestem księgowym, kierowcą, programistą itd.”
Seweryn ma zawód. Jest kierowcą.
Ale to nic nie mówi o tym, kim naprawdę jest. Seweryn jest też:
Artystą, który nosi igłę do tatuażu zamiast pędzla:
Przedsiębiorcą, który między rozładunkami koduje:
Muzykiem, który komponuje na autostradach:
Słuchaczem filozofii, który stosuje amor fati w praktyce, gdy celnik znajduje migranta schowanego na pace jego pojazdu.
Gdyby powiedział ludziom: “Jestem kierowcą”, usłyszeliby politowanie. Bo w naszej kulturze praca fizyczna jest porażką. Degradacją. Czymś, co robisz, gdy inne plany się nie udały.
A gdyby powiedział: “Jestem twórcą, który akurat zarabia prowadząc samochód dostawczy – ludzie by się martwili o jego zdrowie psychiczne.
Degradacja czy przygoda życia?
Kiedy słuchałem jego muzyki, zrozumiałem coś ważnego.
Seweryn nie przeżywa upadku.
On przeżywa przygodę.
Trzy dni bez snu w drodze do Portugalii. Noc w porcie w Calais z migrantem w ładowni. Wschody słońca nad niemieckimi autostradami, które stają się tłem do jego kompozycji. Cisza kabiny, gdzie można usłyszeć własne myśli zamiast głosu szefa i korporacyjnego bełkotu.
Zapytaj przeciętnego managera w Warszawie o jego ostatnią przygodę. Opowie Ci o kwartale, Q3, KPI i spotkaniach, które mogły być mailem.
Zapytaj Seweryna – opowie Ci o Europie widzianej przez przednią szybę.
O ludziach, których spotyka.
O nocach, gdy tworzy muzykę, bo inaczej zwariuje z samotności.
O tym, jak stoicyzm przestaje być teorią, gdy musisz przejechać kolejne 800 kilometrów, a głowa odmawia posłuszeństwa.
Która historia brzmi ciekawiej?
Leonardo da Vinci w drodze
Seweryn wspomniał, że utożsamia się z Leonardem da Vinci. Zaczyna wiele projektów, gorzej z dokończeniem, bo pojawia się kolejny pomysł.
Tatuaże.
Muzyka.
Platforma technologiczna.
Każdy projekt to inna część jego osobowości.
I wiesz co?
To nie jest problem. To nie jest brak dyscypliny.
To jest sposób na życie, gdzie nie redukujesz siebie do jednej roli.
Gdzie pozwalasz sobie eksplorować.
Gdzie TIR jest środkiem transportu, ale też mobilnym studiem, miejscem medytacji i biurem startupowym.
Możesz myśleć, że Twoja obecna praca to katastrofa.
Możesz myśleć, że zasługujesz na coś lepszego.
Że jesteś zmarnowany w tym, co robisz.
A może po prostu patrzysz na to z niewłaściwej perspektywy?
Seweryn mógł się załamać.
Mógł tkwić w depresji i goryczy.
Mógł jeździć TIR-em i nienawidzić każdy przejechany kilometr.
Zamiast tego – Tworzy. Eksperymentuje. Żyje.
Twoja praca to tylko kontekst.
To, kim jesteś, zależy od tego, co z tym kontekstem zrobisz.
Amor fati w praktyce
Seweryn napisał, że słuchał w moim odcinku #397 m .in. o stoickim Amor fati – Umiłowaniu losu.
I zamiast narzekać na swój los, zamienił go w sztukę.
Każda trasa to nowy utwór.
Każda przeszkoda to materiał na kolejny tekst.
To nie jest pozytywne myślenie.
To jest coś głębszego – akceptacja tego, co jest, i przekształcenie tego w paliwo do działania.
Stoicy nie mówili “wszystko jest super”.
Mówili “Skoro to się dzieje, zrobię z tego coś wartościowego”.
Różnica jest fundamentalna.
Nie wiem, jak potoczy się historia Seweryna.
Czy jego platforma odniesie sukces?
Czy jego muzyka zdobędzie słuchaczy?
Czy znajdzie sposób, żeby być bliżej rodziny, która teraz mieszka w Krakowie, podczas gdy on przemierza Europę?
Tego nie wiem
Wiem natomiast, że już teraz żyje bardziej interesująco niż większość ludzi, którzy narzekają na swoją “nudną” pracę.
A jeśli Ty czujesz się uwięziony w swojej sytuacji – może czas spojrzeć na nią oczami artysty, przedsiębiorcy, filozofa.
Może właśnie tam, gdzie jesteś, jest materiał na Twoją najlepszą historię.
Porozmawiajmy o tym, co możesz zrobić ze swoim losem.
Bo Amor fati to nie teoria. To praktyka.
I Seweryn właśnie Ci to udowodnił.









