Lekcja z londyńskiego skrzyżowania
"Czemu się dziwisz, że podróż po świecie Ci nie pomaga, skoro wszędzie zabierasz siebie?"
Stałem na rogu Vauxhall Bridge Road i Millbank, trzymając w dłoniach plik gazet.
Popołudniówka “Evening Standard”, wtedy jeszcze kosztowała 20 pensów za sztukę.
Grudzień 1998, lodowaty wiatr wdzierał się pod każdą warstwę ubrania.
Trzy miesiące wcześniej przyjechałem do Londynu z przekonaniem, że zmiana miejsca zmieni moje życie.
Że zostawię za sobą wszystko, co mnie ograniczało w Warszawie - nudną pracę, toksyczne relacje, poczucie uwięzienia w życiu, którego nie wybrałem.
Teraz, z zamarzniętymi palcami i pustym żołądkiem, zrozumiałem brutalną prawdę: zabrałem swoje więzienie ze sobą.
Ucieczka, która niczego nie rozwiązuje
W Warszawie byłem account executive w agencji reklamowej.
Brzmi dumnie, prawda?
W rzeczywistości to była praca polegająca na udawaniu, że wszystko jest świetnie, podczas gdy szefowie przepijali pieniądze klientów w Harendzie.
Każdego ranka wkładałem garnitur jak zbroję, uśmiechałem się do ludzi, których nie lubiłem, i sprzedawałem rzeczy, w które nie wierzyłem.
Wieczorami wracałem do wynajmowanego pokoju i zastanawiałem się - czy tak wygląda dorosłe życie?
"Muszę stąd uciec" - powtarzałem sobie.
"Gdzieś indziej będzie lepiej."
Londyn wydawał się idealnym rozwiązaniem. Miasto możliwości, miejsce, gdzie można zacząć od nowa. Sprzedałem wszystko, co miałem, kupiłem bilet w jedną stronę.
Malowanie sufitów i odkrywanie prawdy
W Notting Hill malowałem sufity. Dziesięć godzin dziennie, jeden kolor - biały. Monotonia gorsza niż jakakolwiek korporacyjna praca.
Ale to właśnie tam, z pędzlem w ręku i farbą we włosach, zacząłem rozumieć.
Pamiętam moment, gdy stałem na drabinie w pustym mieszkaniu. Radio grało jakąś piosenkę o wolności. Spojrzałem przez okno na ludzi śpieszących ulicą i nagle mnie olśniło: oni nie są szczęśliwsi ode mnie dlatego, że mieszkają w Londynie.
Są szczęśliwsi, bo zaakceptowali swoje życie. Podjęli decyzję, żeby żyć teraźniejszością, zamiast czekać na lepsze jutro.
Sokrates miał rację
"Czemu się dziwisz, że podróż po świecie Ci nie pomaga, skoro wszędzie zabierasz siebie?"
Te słowa Sokratesa brzmiały mi w uszach, gdy wieczorami jechałem zatłoczonym metrem.
Wokół mnie ludzie wracali do domów - zmęczeni, ale uśmiechnięci.
Rozmawiali, śmiali się, żyli.
A ja?
Ja ciągle czekałem.
Na lepszą pracę.
Na więcej pieniędzy.
Na moment, gdy "wszystko się ułoży".
Uciekłem z Warszawy, ale zabrałem ze sobą najgorszy bagaż - własne ograniczające przekonania:
Że nie jestem wystarczająco dobry
Że szczęście jest gdzieś indziej
Że muszę najpierw coś osiągnąć, żeby być wartościowym
Że inni mają łatwiej
Moment przebudzenia w Hyde Parku
Pewnego wieczoru, szczególnie wyczerpany po całym dniu malowania, usiadłem na ławce w Hyde Parku.
Obserwowałem ludzi - biegaczy, pary na spacerze, dzieci bawiące się z psami.
I wtedy przyszła myśl, która zmieniła wszystko:
"A co jeśli problem nie jest w miejscu, ale we mnie?"
Zacząłem przyglądać się swojemu życiu jak obserwator z zewnątrz.
Zobaczyłem wzorzec: za każdym razem, gdy coś szło nie tak, szukałem rozwiązania na zewnątrz. Nowa praca, nowe miasto, nowi ludzie.
Nigdy nie pomyślałem, że może to ja powinienem się zmienić.
Filozofia stoicka na londyńskim bruku
Wtedy jeszcze nie znałem stoicyzmu, ale intuicyjnie zacząłem stosować jego zasady.
Epiktet, były niewolnik, uczył:
"Jedne rzeczy zależą od nas, inne nie.
Od nas zależą: sąd, dążenie, pragnienie i unikanie
- jednym słowem wszystko, co jest naszym dziełem.
Nie zależą zaś od nas: ciało, majątek, sława, godności
- jednym słowem wszystko, co nie jest naszym dziełem."
Zrozumiałem, że nie mogę kontrolować tego, gdzie mieszkam, ile zarabiam, jak traktują mnie inni.
Ale mogę kontrolować:
Jak interpretuję swoją sytuację
Jakie podejmuję decyzje
Jak reaguję na trudności
Co myślę o sobie
Powrót, który był początkiem
Wróciłem do Polski po roku. Z pustymi kieszeniami, ale z bezcenną lekcją.
Przyjaciele pytali: "I co, nie udało się?"
Uśmiechałem się. Bo jak wytłumaczyć, że największą porażką okazała się największym sukcesem?
Że musiałem pojechać do Londynu, żeby zrozumieć, że geografia nie leczy duszy?
Prawdziwa transformacja
Po powrocie wszystko się zmieniło. Nie dlatego, że zmieniły się okoliczności - wróciłem przecież do tego samego miasta, tych samych problemów.
Zmieniłem się ja.
Zamiast szukać kolejnej ucieczki, zacząłem pracować nad sobą.
Znalazłem pracę w korporacji, gdzie szybko awansowałem.
Po kilku latach zostałem dyrektorem spółek i robiłem tzw. Karierę.
Poźniej postanowiłem wejść na wyższy poziom rozwoju:
Odkryłem fotografię uliczną, która nauczyła mnie widzieć piękno w codzienności
Poznałem minimalizm, który pokazał mi, jak niewiele potrzeba do szczęścia
Trafiłem na stoicyzm, który dał mi narzędzia do radzenia sobie z przeciwnościami
Stworzyłem podcast "Lepiej Teraz", który stał się moją misją
Lekcja dla Ciebie
Jeśli czytasz te słowa, prawdopodobnie też szukasz swojego "Londynu".
Może to:
Nowa praca, która ma Cię uszczęśliwić
Przeprowadzka, która ma rozwiązać twoje problemy
Związek, który ma wypełnić pustkę
Pieniądze, które mają dać Ci wolność
Pozwól, że zaoszczędzę Ci biletu.
Prawdziwa zmiana nie wymaga zmiany miejsca.
Wymaga zmiany myślenia.
3 pytania, które zmienią wszystko
Zanim rzucisz wszystko i uciekniesz w swój "Londyn", zadaj sobie 3 pytania:
1. Przed czym uciekam?
Nazwij to. Konkretnie.
Czy to strach przed porażką?
Poczucie, że nie jesteś wystarczający?
Lęk przed oceną innych?
2. Co zabieram ze sobą?
Jakie przekonania, nawyki, sposoby myślenia pakujesz do swojego mentalnego bagażu?
Bo one pojadą z Tobą wszędzie.
3. Co mogę zmienić tu i teraz?
Zamiast czekać na wielką zmianę zewnętrzną, co możesz zmienić w swoim myśleniu już dziś?
Dlaczego "Lepiej Teraz"?
Właśnie dlatego nazwałem swój podcast "Lepiej Teraz”.
Bo każdy dzień czekania na lepsze jutro to dzień stracony.
Każda godzina w pracy, która Cię niszczy - "bo muszę jeszcze trochę wytrzymać".
Każdy wieczór przed Netflixem - "bo jestem zbyt zmęczony na zmiany".
Każda odłożona decyzja - "bo może samo się rozwiąże".
To wszystko składa się na życie, którego nie żyjesz.
Propozycja dla Ciebie
Przez ostatnie lata pomagałem setkom ludzi przejść przez ich własne "londyńskie przebudzenie".
Niektórzy:
Odkryli, że ich problem nie tkwił w szefie, ale w braku asertywności
Zrozumieli, że to nie partner był toksyczny, ale ich własne wzorce
Zobaczyli, że to nie brak pieniędzy ich ograniczał, ale strach przed ryzykiem
Wszyscy mieli jedno wspólne - potrzebowali kogoś, kto pomoże im zobaczyć to, czego sami nie mogli dostrzec.
Coaching 1 na 1 - Twoje lustro prawdy
Oferuję coś więcej niż standardowy coaching.
To przestrzeń, gdzie:
Możesz być brutalne szczery ze sobą
Otrzymasz wsparcie kogoś, kto przeszedł podobną drogę
Nauczysz się praktycznych narzędzi stoickich
Odkryjesz, co naprawdę Cię blokuje
Stworzysz plan działania, który możesz wdrożyć od razu
Nie obiecuję cudów.
Nie powiem Ci, że wszystko będzie łatwe.
Ale obiecuję, że pokażę, jak przestać uciekać i zacząć żyć.
Jeśli czujesz, że:
Tkwisz w życiu, którego nie wybrałeś
Marzysz o ucieczce, ale w głębi duszy wiesz, że to nie rozwiązanie
Chcesz zmienić swoje życie, ale nie wiesz od czego zacząć
Potrzebujesz kogoś, kto pomoże ci zobaczyć twoje ślepe punkty
Napisz do mnie na adres: kontakt@lepiejteraz.pl
W temacie wpisz: COACHING - LEPIEJ TERAZ