Lekcje z książki „FILOZOF I JEGO WILK” autorstwa Marka Rowlandsa
"Ostatnie słowa, jakie powiedziałem do Brenina, brzmiały: „Zobaczymy się znów w snach”. Wypowiadałem je, kiedy weterynarz wbił igłę do zastrzyków podskórnych w żyłę na jego przedniej prawej łapie"-M.R
"Pamiętam łapę, pamiętam żyłę. Wstrzyknął mu śmiertelną dawkę środków usypiających. Zanim skończyłem mówić, umarł.
Wolę myśleć, że i tak już go tam nie było.
Wolę myśleć, że był w Alabamie i wtulał się nosem w futro swojej mamy.
Wolę myśleć, że był w Knockduff z Niną i Tess, dając susy przez morza jęczmienia, podczas gdy nieśmiałe irlandzkie słońce wstawało wśród złotego splendoru mgieł.
Wolę myśleć, że był znów z nimi na błoniach Wimbledonu, pędząc z hałasem przez las w pogoni za wiewiórkami i tymi draniami królikami.
I wolę myśleć, że był znowu z nimi, biegł z pluskiem przez ciepłe fale przyboju na brzegu Morza Śródziemnego.
Nowotwór, który dał o sobie znać wraz z chorobą sprzed roku, wrócił, tym razem z przerzutami i nieubłaganie złośliwy”
- Mark Rowlands, „Filozof i Wilk”
Powyższy fragment wbił mnie w fotel i długo musiał do siebie dochodzić po jego lekturze. Po części na pewno dlatego, że sam jestem właścicielem aspirującego wilka (czytaj: husky) imieniem Lucky, który właśnie się rozchorował i przypomniał mi książkę, której lekcjami chcę się z Wami podzielić.
Zacytowany wyżej fragment, pochodzi z książki autorstwa Marka Rowlandsa pt. "Filozof i wilk”, która opowiada o wilku imieniem Brenin, z którym autor mieszkał ponad 10 lat.
Kolejno w Stanach, Irlandii, Anglii i na koniec we Francji towarzyszył swojemu właścicielowi podczas wygłaszanych przez niego wykładów z filozofii. Leżał w kącie sali i spał, jak pisze autor, mniej więcej tak jak studenci, zmuszeni do słuchania o nurtach filozoficznych, wygłaszanych przez jego właściciela. Czasami w trakcie wykładów Brenin też siadał i wył, czym zaskarbił sobie sympatię studentów, którzy, jak pisze autor „zapewne mieli wielką ochotę zrobić to samo”.
Te książkę polecił mi kolega, podcaster Dominik Juszczyk i nie sądziłem, że będzie miała tak duży wpływ na głęboką relację z moim psem, który zmienił moje życie nie do poznania i sprawił, że przeżywam najszczęśliwszy okres swojego życia.
Na poniższym filmie mój ukochany wilk wyje do hejnału, czym zaskarbia sobie aplauz gości kawiarni:
O CZYM JEST KSIĄŻKA “FILOZOF I WILK”?
Książka „Filozof i wilk” przedstawia relację między Markiem Rowlandsem, filozofem, wykładowcą i życiowym nomadą, a Breninem, podróżującym z nim wilkiem, którego Mark postanowił kupić, by mieć towarzysza długich spacerów, w przerwie między wykładami.
Gdy trafił na puchatego małego wilczka, nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo zmieni on jego życie. I nie chodziło tylko o zjedzoną klimatyzację i zrujnowany ogród, jak pisze w swojej książce. Podobnie jak mojego Luckiego, Brenina nigdzie nie można było na chwilę zostawić samego. Towarzyszył Markowi na wykładach i meczach rugby, a kiedy jego właściciel musiał zmienić miejsce pracy, jechał z nim do Irlandii. Potem przeprowadził się do Londynu, by wreszcie zamieszkać na południu Francji.
Jak mówi w jednym z wywiadów dla magazynu AVANT: pt. „Immune System, Immune Self” posiadanie wilka, na początku nie było czystą sielanką:
„Jeśli zostawiłem go bez opieki na więcej niż kilka minut, był w stanie zniszczyć wszystko, co mieściło się w jego szczękach – a biorąc pod uwagę, że urósł do dziewięćdziesięciu centymetrów w kłębie, w zasadzie gryzł wszystko, co nie było przykręcone do sufitu. Nie wiem, czy był zwyczajnie znudzony, cierpiał na lęk separacyjny, klaustrofobię, czy też połączenie wszystkich trzech. Koniec końców, Brenin musiał chodzić ze mną wszędzie. Wszelka moja aktywność towarzyska – bary, imprezy i tym podobne – Brenin musiał iść ze mną.
Jeśli wybrałem się na randkę, Brenin był wilczym piątym kołem u wozu. Zabierałem go na wykłady na uczelni. Leżał i spał w rogu sali wykładowej – przynajmniej przez większość czasu – a gdy tego nie robił, sprawy przybierały ciekawy obrót.
Można sobie wyobrazić, z powodu jakich okoliczności umieściłem w moim programie nauczania to małe ostrzeżenie:
UWAGA: Proszę nie zwracać uwagi na wilka. Nie stanowi on zagrożenia. Niemniej jednak, jeśli macie Państwo w torbach jakieś jedzenie, proszę pamiętać, by były one szczelnie zamknięte”.
Relacja z Breninem gruntownie zmieniła myślenie Rowlandsa, stając się inspiracją dla jego filozoficznych rozważań nad naturą życia, przywiązania, miłości, śmierci, szczęścia i relacji ze zwierzętami. Brenin był czymś więcej niż tylko psem i wywarł ogromny wpływ na autora. Książka jest i zabawna, gdy czyta się o zjedzeniu klimatyzatora i zawiera wzruszające fragmenty, np. te opisujące ich pożegnanie.
Polski tytuł brzmi: “Filozof i wilk. Czego może nas nauczyć dzikość o miłości, śmierci i szczęściu”
KIM JEST MARK ROWLANDS?
Mark Rowlands, urodzony w 1962 roku w Walii, jest facetem o nietypowej ścieżce kariery. Zaczynał wprawdzie od inżynierii na Uniwersytecie w Manchesterze, ale ostatecznie trafił w objęcia filozofii, uzyskując doktorat na prestiżowym Uniwersytecie Oksfordzkim.
Obecnie jest profesorem filozofii na Uniwersytecie w Miami. Swoją wiedzą dzieli się jednak nie tylko ze studentami, ale i z czytelnikami na całym świecie. Jego książki, m.in. "Filozof i wilk", "The Body in Mind" czy "Can Animals Be Moral?", poruszają tematy filozofii umysłu, etyki zwierząt i krytyki kultury.
Warto wspomnieć, że "The Body in Mind" zostało nagrodzone przez Brytyjskie Towarzystwo Filozoficzne. Rowlands nie zamyka się jednak w świecie filozofii. Jego badania są interdyscyplinarne, łącząc filozofię z psychologią, etologią i antropologią. Inspiruje się też buddyzmem i zen, a wolne chwile spędza na bieganiu, o którym napisał książkę pt. “Running with the Pack: Thoughts From the Road on Meaning and Mortality”:
NAJLEPSZE LEKCJE Z KSIĄŻKI „FILOZOF i WILK”
Znaczna jej część dotyczy filozoficznych i osobistych lekcji, których nauczył się od Brenina. Autor pisząc o wilku, czerpie z filozofii Sartre'a, Heideggera i Nietzschego, a w całej książce przeplatają się filozoficzne rozważania. Nie jest to książka lekka. Chwilami trudna i trzeba mocno się nagłówkować, żeby zrozumieć głębię jego rozważań. O Breninie pisze:
„Wiele z tego, co wiem o życiu i jego znaczeniu, nauczyłem się od niego”.
„To, co najlepsze w naszym życiu – to chwile, w których jesteśmy najszczęśliwsi –zarówno w przyjemnych, jak i głęboko nieprzyjemnych momentach. Szczęście nie jest uczuciem; to sposób bycia. Jeśli skupimy się na uczuciach, nie zauważymy sedna.”
Nie próbuje ukryć błędów swojej młodości. W wieku dwudziestu lat sporo imprezował, a ludzi poznawał głownie po alkoholu. Był samotnikiem, rozczarowanym ludzkością. Pisał: „Miałem dość ludzi. Musiałem pozbyć się ich smrodu z moich nozdrzy”. Wycofując się ze społeczeństwa odszedł ze swoim wilczym psem i próbował nauczyć się lekcji wilka. Muszę się przyznać, że chwilami rozumiem poczucie wstrętu Rowlandsa do ludzi - ale pytanie brzmi, czy można pozbyć się tego wstrętu, przyjmując drogę wilka?
CZEGO WILKI UCZĄ NAS O SZCZĘŚCIU?
Zdjęcie: ja z Luckim.
W rozdziale o tematyce filozoficznej pt. „Strzała czasu” przedstawia argument, dlaczego ludzie walczą o szczęście. Według niego jedyną rzeczą, która może nas uszczęśliwić, jest cieszenie się konkretnymi, małymi chwilami. Ale ludzie wbrew rozsądkowi, mają tendencję do myślenia o życiu w kategoriach liniowego postępu, w kierunku jakiegoś pożądanego celu. Ma to nam pomóc zrozumieć sens życia w kategoriach narracyjnych. Jednak w ten sposób, chwile umykają. Ten sposób rozumienia czasu staje się przekleństwem, które odciąga nas od doświadczania szczęścia:
„Ludzkie poszukiwanie szczęścia jest zatem regresywne i daremne”, pisze Rowlands.
Jednak w przypadku wilka Rowlands twierdzi, że nie ma poczucia czasu ani postępu, więc nie ma punktu końcowego, do którego dąży wilk, bo on znajduje szczęście w przeżywaniu chwil – nawet w ich powtarzaniu. Ludzie natomiast łatwo się nudzą i szukają nowości. Rowlands wbrew swojej pracy i zawodowej misji podkreśla, że nie ma nic bardziej nieludzkiego niż filozofia, poza czystą matematyką lub fizyką teoretyczną. W końcu filozofia czci precyzyjną i bezduszną logikę. Pisze, że „być filozofem to być egzystencjalnie wykorzenionym”
Przez całą książkę przekonuje, że ludzie są „stworzeniami czasu”, które nie mogą posiadać tego, co naprawdę ma wartość w życiu: czyli chwil. Natomiast „wilk czerpie z każdej chwili garściami”. Nie umiemy przebywać w teraźniejszości, jak wilki. One nie myślą o nieuchronności śmierci, jak my, w trakcie przechodzenia przez przejście dla pieszych, wsiadając do samolotu lub na badaniach u lekarza.
WILKI vs. MAŁPY (czytaj. Ludzie)
Życie chwilą nie wymaga od wilka, ani żyjącego jak wilki człowieka odnalezienia nadrzędnego sensu życia. To reszta z nas jest skazana na ciągłe wyznaczanie celu i próby jego osiągnięcia, co często skutkuje rozczarowaniem. Osłabia nas świadomość, że w końcu zginiemy:
„Małpa, którą jestem, jest beznadziejnym, pozbawionym wdzięku stworzeniem, które zajmuje się słabością; słabość, którą wytwarza w innych, i słabość, którą jest ostatecznie zainfekowana. To właśnie ta słabość pozwala złu – złu moralnemu – stać się przyczółkiem w świecie. Sztuka wilka opiera się na jego sile. „żyj swoim życiem z chłodem wilka”.
Zestawia ludzi z małpami, gdy pisze:
„Mówimy sobie, że oszuści nigdy nie prosperują. Ale małpa w nas wie, że to nieprawda. Niezdarne, niedouczone, oszustwa nigdy nie osiągają korzyści. Są demaskowane i cierpią konsekwencje […] Ale tym, czym my, jako małpy pogardzamy, jest niezdarność ich wysiłku, nieudolność, i prostactwo.
Małpa w nas nie gardzi samym oszustwem; [...]” Wilki i psy są inne.” „Wilk nie może nas okłamywać; ani pies. Dlatego uważamy, że jesteśmy od nich lepsi.”
Mark opisuje przykład, jak wilk nauczył go stoickiego podejścia. W trakcie przeprawy promem, zamknął Brenina w swoim samochodzie, zostawiając tylko jedno okno częściowo otwarte. Ten zareagował zniszczeniem wnętrza pojazdu. Pogryzł tapicerkę, pasy bezpieczeństwa, generalnie co się tylko dało. Kiedy Mark wrócił na pokład samochodowy, zobaczył uszkodzenia i zapytał pracownika, czy mógłby pożyczyć nóż, aby odciąć to, co zostało z paneli sufitowych samochodu. Pracownik promu obawiał się, że Rowlands zamierza zabić zwierzę. Zapewnił go jednak, że tego nie zrobi i że w żadnym razie nie może obarczać Brenina odpowiedzialnością za to, co zrobił. Jak pisał w książce:
„Wilk nie był „moralnym agentem”– nie był w stanie ocenić swoich działań w kategoriach abstrakcyjnych zasad moralnych. I nie można obarczać odpowiedzialnością moralną osoby lub stworzenia za coś, nad czym on lub ono nie ma kontroli.”
NAJGORSZE CHWILE BYCIA NAJLEPSZYM
Zdjęcie: Ja z Luckim.
Najgorsze chwile przeżył, gdy Brenin dostał infekcji i potrzebował stałej opieki, która i tak nie uratowała mu życia. W tym momencie Mark stanął na wysokości zadania i był najlepszy w chwilach, kiedy trzeba było być najlepszym, jaki możesz tylko być, nawet nie mając rąbka nadziei na poprawę zdrowia. I to właśnie ten ostatni miesiąc życia Brenina, który Mark spędził u jego boku, będąc w transie, zamroczonym brakiem snu, opiekując się zainfekowanymi gruczołami odbytu wilka, nauczył go czegoś innego,
Nauczył, że „żaden naprawdę znaczący związek nigdy nie może być oparty na kontrakcie”; że „najpierw jest lojalność”.
„Psy wywołują coś z najgłębszych zakamarków dawno zapomnianej części naszej duszy… części nas, która była tam, zanim staliśmy się małpami. To jest wilk, którym kiedyś byliśmy”.
Psy, tak jak Wilk Marka Rolandsa nie są po to, byśmy się nimi opiekowali. To one opiekują się nami i stają się naszymi nauczycielami, tak jak nauczycielem stał się dla mnie mój Lucky, który od dwóch dni choruje, wymiotuje i leci z niego, jak z ekspresu do kawy, ale liczę, że to nic poważnego. Nie wiem, jakbym sobie bez niego poradził. Przez te cztery lata, jak ze mną jest, stał się moim najlepszym nauczycielem, doskonałym terapeutą, strażnikiem i … przyjacielem.
Zakończę słowami autora tej niezwykłej książki:
„Najważniejszym sposobem na zapamiętanie kogoś jest bycie osobą, którą nas ta osoba uczyniła i życie życiem, które pomogła ukształtować.” - Mark Rowlands
Jeśli podobał Ci się ten artykuł i pragniesz otrzymywać więcej podobnych treści na swoją skrzynkę w formie „Porannika”, kliknij przycisk poniżej:
Wesprzyj tworzenie “Porannika” i zostań Patronką lub Patronem na Patronite.pl/podcastlepiejteraz.
W PREZENCIE OTRZYMASZ DOSTĘP DO EKSKLUZYWNYCH MATERIAŁÓW, PODCASTÓW PREMIUM I DARMOWYCH SESJI COACHINGOWYCH!
Piękne są obie te historie. Twoja i Luckiego trochę bliższa, bo miałem okazję Was poznać.
Myślę, że wiele mogłoby się zmienić w społeczeństwie, gdybyśmy traktowali zwierzęta jako partnerów naszej drogi a nie tylko pupilów i przedmioty do głaskania.
Wszystkiego dobrego dla Was.