Przeczytałem ostatnio o południowokoreańskim zjawisku „cagongjok” (kor. 카공족).
(Powyżej kawiarnia A100 Cafe)
Jest to neologizm opisujący specyficzną grupę bywalców kawiarni w Korei Południowej, osoby, które uczą się lub pracują przy kawie, spędzając tam długie godziny.
Termin wywodzi się z połączenia słów „ca” (skrót od café) i „gongbu” (gongbu) oznacza „uczyć się” po koreańsku), a końcówka „-jok” znaczy „plemię” lub „grupa”.
Prosto mówiąc, cagongjok to „plemię, które studiuje w kawiarni” — osoby traktujące lokal jako miejsce do nauki czy pracy, często z planem na siedzenie tam wiele godzin.
Ten sposób spędzania czasu, choć niegdyś postrzegany przez właścicieli kawiarni jako problem, dziś stanowi istotny trend i dla wielu lokali — nową okazję biznesową.
Zdarza się jednak, że w wielu krajach, m .in. w Polsce właściciele małych kawiarni zaczęli blokować gniazdka i wypraszać „cagongjok”.
I często mają rację.
Pomyślałem: „Cholera, nie chcę być cagongjok”.
W domyśle pasożytem, na którym traci kawiarniany biznes.
A potem, zerkając na mojego Luckiego, śpiącego pod stołem, doszedłem do wniosku, że jest jednak różnica między kawiarnianym pasożytem, a symbiontem.
Dziś opowiem Ci, jak być tym drugim, i dlaczego to leży w naszym wspólnym interesie.
Taksonomia Kawiarnianych “Laptopowców”
Fot: White Bear Coffee
Przez lata, siedząc z laptopem w warszawskich kawiarniach, a teraz w moich ukochanych białostockich White Bear Coffee czy kawiarni A100, dokonałem własnej klasyfikacji.
To oczywiście podział subiektywny, z przymrużeniem oka, ale jak w każdej taksonomii, odnajdziesz tu pewne wzorce.
Typologia:
Łowcy Prądu: Ich zmysły są wyostrzone na jedno – wolne gniazdko. Nieważne, że bateria pokazuje 87%, potrzeba migrowania do ściany jest silniejsza. Ładują laptop, tablet, telefon, powerbanka wielkości cegły i… hulajnogę.
Ludzie-Widma: Zamówili espresso o 9:00 rano. Jest 16:00, filiżanka nadal w połowie pełna. Są tak cisi, że barista czasami sprawdza, czy oddychają. Piszą swoją „wielką powieść” od 2017 roku.
Konferencyjni Terroryści: „HALO? SŁYSZYSZ MNIE?!” Nie wiedziałem, że muszę znać kwartalne wyniki sprzedaży ich firmy i dane klientów, ale dzięki nim już znam. RODO to dla nich egzotyczna nazwa jakiejś wyspy na Pacyfiku.
Influencerzy: Ich stolik przypomina profesjonalny plan zdjęciowy. 15 minut na idealne ustawienie rogalika, kawa dawno wystygła, ale like'i się zgadzają. W końcu o to chodzi.
Cyfrowi Nomadzi (wannabe): Mają wszystkie gadżety „prawdziwego” nomady. Pracują zdalnie z kawiarni, 500 metrów od własnego mieszkania, ale ich LinkedIn mówi, że są „location independent”.
Studenckie Kolektywy: Jeden laptop na pięć osób. Wspólny projekt, zero zamówień poza darmową wodą z kranu. To jest ekonomia dzielenia w najczystszej postaci. Prawdziwi synowie Che Guevary.
Jesteś Pasożytem czy Symbiontem?
Zanim oburzysz się na moją kategoryzację, spójrz na to z innej strony.
Tak jak stoicyzm uczy nas, że wartość rzeczy jest w naszej głowie, tak i status kawiarnianego bywalca zależy od naszej postawy, a nie od ilości wypitej kawy.
Zauważ, jak reaguje barista, bo to on wie najlepiej, kim jesteś:
Wymuszony uśmiech vs. autentyczne „Cześć! Miło Cię widzieć!”. Ten drugi gest mówi: „Wchodzisz tu często, rozumiemy się bez słów”.
Automatyczna miska dla psa: Kiedy barista stawia miskę z wodą dla Twojego futrzanego przyjaciela, bez pytania. To gest, który buduje relację, bo świadczy o tym, że traktuje nas jak stałych bywalców. I wiesz co? Mój Lucky wie, że to jego miejsce na ziemi.
„Mamy nową Rwandę, chcesz spróbować?” Takie propozycje nie padają w kierunku ludzi-widm. One są zarezerwowane dla tych, którzy są postrzegani jako klienci, a nie powietrze.
Bezproblemowa elastyczność: Gdy pytam, czy mogę z psem usiąść przy większym stole, bo przyjdzie kolega (tak serio, to klient na coaching), odpowiedź brzmi „jasne, nie ma problemu”. Bez westchnień, bez wahania. Czysty profesjonalizm.
Pożegnanie z wyczuciem: „Miłego dnia” to standard, a „Do zobaczenia!” mówi, że oczekują Twojego powrotu. Czujesz różnicę? Bo ja czuję. To te mikro-gesty pokazują, po której stronie równania jesteś – po stronie przychodów czy kosztów.
Koreańska Lekcja Pokory
W Seulu kawiarnie musiały wprowadzić ograniczenia czasowe, bo system się załamał.
Ludzie dosłownie stawiali na stolikach drukarki i kserokopiarki.
Brali, nie dając nic w zamian.
My, tutaj, w Polsce, mamy szansę się na tym uczyć. Możemy uniknąć blokowania gniazdek i wprowadzać kulturę wzajemności.
Zacznij od małych kroków:
Płać czynsz za przestrzeń. Zamów coś więcej niż jedną kawę przez 3 godziny. Pomyśl o tym jako o opłacie za miejsce do pracy. Minimum 15 zł na godzinę to dobry start.
Bądź ambasadorem. Mów o swojej ulubionej kawiarni, przyprowadzaj znajomych, taguj ją w social mediach. Pokaż, że doceniasz.
Szanuj ekosystem. Masz pilny, głośny call? Wyjdź na zewnątrz, szanuj spokój innych. Stolik brudny po kawie? Wytrzyj. Pies szczeka? Wyprowadź.
Buduj relacje. Poznaj imiona baristów, dopytaj o ich dzień. Nie bądź anonimowym bywalcem.
I przede wszystkim, zadaj sobie jedno proste pytanie: Pasożyt czy symbiont?
Piszę to siedząc w kawiarni A100.
Lucky, mój husky, smacznie śpi pod stolikiem, a ja właśnie kończę drugą Colę Zero.
Miła Pani na wejściu z uśmiechem zapytała mnie dziś:
- „Czy chcę Colę Zero z lodem w szklance i wodę dla psa?”.
- Pamięta! - pomyślałem.
Czy to nie jest miłe! :)
Więc dziś zamówiłem śniadanie (do 10:00 jest zniżka 20%) i jak na INFLUENCERA przystało, sfotografowałem :)))
Dlatego lubię tam przychodzić ;)
P.S.
Jeśli podobał Ci się ten artykuł i nie chcesz przegapić kolejnych, kliknij przycisk poniżej: